The Elder Scrolls 3: Morrowind
Wszyscy zapaleni hardcore’owi fani RPG z pewnością z rozrzewnieniem wspominają stare dobre czasy, kiedy ten gatunek przeżywał swój największy rozkwit. W połowie lat 90. takie serie jak Ultima, Might&Magic;, Wizardry czy Ishar były już świetnie rozwinięte i wyznaczały standard dla innych produktów z tej gałęzi gier. Wtedy to właśnie rynek zaatakowała firma Betheseda ze swoim cyklem „Elder Scrolls”. Wydana w 1994 roku „Arena” oraz dwa lata młodszy „Daggerfall” stały się dużymi wydarzeniami w CRPG-owym światku.
Mimo to, recepcja serii „Elder Scrolls” nie była jednoznaczna. Obydwie gry przyjęto z dość mieszanymi uczuciami – oferowały one bowiem fenomenalne możliwości, niespotykane dotychczas w komputerowych grach fabularnych, lecz były też obciążone wieloma wadami. „Arena” była, jak na swoje czasy, niezwykle wymagająca wobec sprzętu – procesor 386 DX40 z trudnością dawał sobie z nią radę (a trzeba wiedzieć, że wówczas był to naprawdę solidny kawałek złomu). „Daggerfall” z kolei naznaczony był przekleństwem bugów i niedoróbek; stąd nazywany jest niekiedy 'Buggerfall” bądź „Daggerfault”. Z drugiej strony, w tamtych latach „Arena” była jednym tchem wymieniana w gronie najwybitniejszych gier RPG (nota 90% w czasopiśmie „Top Secret”), zaś „Daggerfalla” aż dziś można znaleźć w ofertach firm handlujących softem.
Przez lata Betheseda Software milczała na temat dalszych losów serii „Elder Scrolls”. Dopiero kilka dni temu firma wydała oficjalną informację prasową, która ujawniła, iż od roku trwają prace nad trzecią częścią sagi, noszącą tytuł „Morrowind”. Gra jest jeszcze w bardzo wczesnej fazie produkcyjnej; premiera jest orientacyjnie planowana na koniec przyszłego roku, lecz jak uczy doświadczenie, należy spodziewać się opóźnień. Mimo tak mglistych perspektyw, CRPG-owa brać już dziś zaczyna szeptać o „Morrowind” i odkurzać stare dyski z poprzednimi częściami. Z zapowiedzi wynika, iż powstaje kolejny produkt, który bardzo wyraźnie wyciśnie swoje znamię na gatunku gier fabularnych…
„Morrowind” ma posiadać najciekawszą cechę swoich pierwowzorów: całkowitą dowolność w kształtowaniu i prowadzeniu postaci. Już w „Arenie” gracz posiadał duże możliwości tworzenia bohatera i swobodę rozgrywki w nielinearnym, rozbudowanym środowisku. świat odtwarzany w serii „The Elder Scrolls” zawsze budził podziw swą rozległością i realizmem. Szczególnie efektownie wypadał tu „Daggerfall”, oferujący graczowi do zwiedzenia terytorium wielkości połowy Anglii – ok. 16000 lokacji !!! Cały ten gigantyczny teren był podzielony na księstwa, które posiadały własnych władców, organizacje społeczne, kulturę i dialekty. Gracz mógł zdecydować się na wiele dróg kariery i eksplorować niezliczone zakamarki świata „Elder Scrolls”.
Jak zapowiadają twórcy, „Morrowind” będzie kontynuował tę chlubną tradycję. Głównym elementem, na który zasadza się gra jest swobodny rozwój postaci. W tym celu programiści planują stworzyć rozległy świat i system questów, dynamicznie dostosowujących się do stylu gry. Każde działanie podjęte przez postać będzie wpływać na jej obraz w oczach innych bohaterów i determinować ich własny sposób działania. Jeżeli np. bohater zdecyduje się zadrzeć z gildią skrytobójców, może się spodziewać, że wkrótce gildia da swoim członkom na jego głowę. Jeżeli zaś gracz sam okaże się utalentowanym mordercą, gildia może go odnaleźć i zaoferować mu pracę.
Kluczem do sukcesu „Morrowind” ma być to, co ładnie określa angielska fraza „free forming”. Gra ma stanowić otwartą, epicką sagę, dzięki czemu grający będzie miał naprawdę nieskończoną dowolność w wyborze drogi życiowej. Jak dotąd wiele gier reklamowało się podobnymi sloganami, lecz w zasadzie każda z nich zawierała pewne ograniczenia w rozwoju postaci – większość gier RPG w sposób mniej lub bardziej ukryty preferuje pewien styl rozgrywki. Przykładowo, zawsze po macoszemu traktuje się bohaterów z gruntu negatywnych, zepsutych do szpiku – brakuje dla nich zadań i pracy, przez co rozwój takiej postaci jest praktycznie niemożliwy. Trzecia część sagi z firmy Betheseda ma stanowić radykalną odmianę w tej dziedzinie.
Niemniej niż w kwestii samej rozgrywki, „Morrowind” ma stanowić rewelację także w sferze grafiki. W grze planuje się użycie najnowocześniejszych technologii 3D, wykorzystujących tekstury wysokiej jakości i dużą liczbę polygonów. Gra będzie opierać się na systemie animacji szkieletowej, który staje się już praktycznie standardem. Programiści wspominają też o systemie płynnego kalkulowania poziomu ilości detali (LOD) oraz cieniach liczonych w czasie rzeczywistym. „Morrowind” będzie wyposażony w system symulacji zmian pogody, reklamowany jako „najbardziej kompletny system pogody jaki widziały komputery”.
Za projekt odpowiedzialna jest ta sama grupa ludzi, którzy wcześniej przygotowywali „Arenę” i „Daggerfalla”. (miejmy nadzieję, że wyciągnęli wnioski z liczby patchów, jakie musieli sporządzać dla poprzednika ES3:M). Trudno przewidzieć dziś wymagania sprzętowe „Morrowind”, lecz zważywszy na stopień komplikacji gry i wysokiej klasy grafikę można przewidywać, że będą one wysokie. Gra będzie najprawdopodobniej wymagać mocnego akceleratora 3D. Już dziś wiadomo, że nie przewidywany jest tryb multiplayer – designerzy pragną całkowicie skoncentrować się dla trybie dla pojedynczego gracza. Już dziś uruchomiono dedykowana witrynę internetową (www.elderscrolls.com), która ma się stać Mekką fanów sagi.
„Morrowind” zapowiada się jako produkt niesłychanie ambitny – twórcy zamierzają z ogromnym rozmachem podejść zarówno do odtwarzania świata gry, jak i do samej mechaniki programu. Ciekawe, czy przy tak szerokiej skali przedsięwzięcia uda się zachować spójność świata gry. Bywały przecież w historii branży przykłady, kiedy twórcy ponosili spektakularną klęskę, nie będąc w stanie skoordynować nazbyt licznych składników „rzeczywistości gry”. Dziś od premiery „Morrowind” dzieli nas jeszcze dużo czasu; na tym etapie trudno jeszcze oddzielić teksty reklamowe od realnych zamierzeń twórców. Można chyba jednak zaryzykować stwierdzenie, że niezależnie od finalnej oceny, trzecia część „Elder Scrolls” odbije się pośród graczy niemniejszym echem niż jej poprzednicy.